prawdopodobnie wrócę do Polski wczesniej niż było to planowane.
No ale nic...
nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło.
Na razie o tym nie myśle ;)
Wyjechała Sara... troszkę nam bez niej smutno i pusto.
Ale za to weekend spędziłam mega imprezowo.
od piątku do niedzieli.
Powiem szczerze... że Hiszpanie do polskiej wódki się nie nadają ;) No ale chcieli bardzo spróbować... wiec później piękny polski kac męczył ich całą niedziele :)
Za tydzień wyjeżdża Lidia , będzie trochę smutno ale tylko przez dwa dni, później przywitam na dwa tygodnie swoją siostrę :)
Jak minęły kolejne dni ?
Wesoło - jak to z dziećmi. bawiliśmy się lalkami, graliśmy w wii i inne ... no i oczywiście masa solna towarzyszyła nam jeszcze przez dwa dni ... Taka mała rzecz a cieszy ;D
Zajadali się racuchami, naleśnikami z mięsem i innymi smakołykami . Chyba smakuje im polska kuchnia ;)
Smażing i plażing... temperatury nie spadają i wcale mi to nie przeszkadza. Chociaż front z nad Afryki - czerwone niebo i brązowy deszcz - wystraszył mnie i to wcale nie mało (uciekałam ile sił w nogach )
Dziś było wielkie pieczenie bez... oczywiście z małą pomocą moją i Lidii ;)
tata miał za zadanie pilnować ich w piekarniku ... niestety - spaliły się .
Kilka zdjęć
Aina i Paula (best friends) |
Julia i Izona |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz